piątek, 2 września 2011

Dobry początek


Rytuały dnia codziennego mają dla mnie duże znaczenie. Na przykład śniadanie. Nie ma nic lepszego na udane rozpoczęcie dnia jak pyszny posiłek, zjedzony z kimś bliskim. Nie mam przymusu rozmowy podczas posiłku, z kimś naprawdę bliskim nie trzeba wymieniać słów, milczenie nie jest krępujące. Wystarczy uśmiech w spojrzeniu. Ewentualnie zapytanie: "Dobre?", mimo że znam odpowiedź ("Pyszne!").

Zatem rytuał śniadania. Rozkładanie talerzy i sztućców. Parzenie kawy. Gorące mleko. Krojenie chrupiącego chleba na drewnianej desce.  Mieszanie drewnianą, ściemniałą łyżką pachnącej orzechami owsianki. Apetyczny zapach jajecznicy ze szczypiorkiem. Chrupiące tosty francuskie. 
Mmm tosty. Przez ostatnie dwa tygodnie szaleję na ich punkcie, jem niemal codziennie. Przyrządził je dla mnie przyjaciel, podał z pyszną domową konfiturą morelową i bananami. Najprostsze dania, okraszone ciepłym uczuciem, są najlepsze. 

Tak, początek dnia, a zatem śniadanie, decyduje o całym dniu. Jeśli jest udane, daje energię ciału, ale przede wszystkim pozytywnie nastraja. Jeśli poranek jest szary, oczy zaspane, głowa ciężka, włosy poszarpane - włączamy jazz, zaczynamy hałasować talerzami i wyciągamy z lodówki mleko. Tak!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz